czwartek, 9 lutego 2012

Józefina, kobieta, matka, cesarzowa ...

"Cesarzowa Józefina"
Sandra Gulland



Józefina, matka, żona, cesarzowa i przede wszystkim nieprzeciętna kobieta, weszła na karty historii wraz z mężem, ale wbrew pozorom nie żyła tylko i wyłącznie w jego cieniu. Urodziła się na Martynice, ówczesnej kolonii francuskiej, jej przybycie na ojczystą ziemię zbiegło się z rewolucją, której skutki odczuła na swojej osobie dość dotkliwie, pierwszy mąż został stracony, ona uniknęła śmierci, lecz wydarzenia z tego okresu pozostawiły w niej ślad. Książka Sandry Gulland skupia się już na okresie małżeństwa z generałem Bonaparte, późniejszym pierwszym konsulem i cesarzem Francji. Powstało wiele opracowań, powieści, filmów i seriali na temat Józefiny, jedne skupiały się bardziej na jej osobie, inne na Napoleonie, czasem podkreślano bardziej detale polityczne, a czasem życie prywatne, ale rzadko kiedy w centrum wydarzeń jest ona - Marie-Josèphe Rose Tascherde de la Pagerie zwana przez najbliższych Yeyette, primo voto de Beauharnais, secundo voto Bonaparte. Kim tak naprawdę była Józefina? Dzieckiem swoich czasów, umiejętnie wykorzystującym nadarzające się szanse, osobą, która doświadczyła ciemnej strony politycznych zawirowań i układów czy też człowiekiem, chcącym po prostu jakoś ułożyć sobie życie w niespokojnym, chociaż ciekawym momencie dziejowym? Biel, czerń a może postać, która skrywała swoje prawdziwe "ja" pod różnymi maskami, raz zakładanymi z wyrachowania, raz ze strachu, a innym razem, bo tego wymagało otoczenie? Wyrachowana, zakłamana, kierująca się interesem najbliższych, oddana rodzinie, rozrzutna, wyniosła, uczuciowa, nieszczęśliwa, spełniona ... Jakie określenie pasuje do tej kobiety? Wszystkie? Żadne? Rzeczywista charakterystyka leży gdzieś pośrodku? Jaka byłaś Józefino?

Terror jakobiński minął, pozostaje w pamięci, lecz nie jako powód do radości, a raczej czas, o którym większość woli nie pamiętać, w końcu nastała normalność, a przynajmniej usilnie starano się postrzegać rzeczywistość. Monarchia umarła, a raczej została zgilotynowana, niech życie Republika! Taki okrzyk pewnie nie padł, a jeżeli nawet został wyartykułowany, to w annałach nie został on upamiętniony, jednak jakże pasujący do sytuacji. Dawne rozrywki powracają, wspaniałe bale, wielkie premiery operowe, sezony towarzyskie, zmieniło się dużo, ale pewne rzeczy zmiany ominęły. Józefina jest baczną obserwatorką i równocześnie uczestniczką życia publicznego, które aż tak bardzo nie różni się od tego, przeciwko czemu wybuchł bunt kilka lat wcześniej. Większość małżeństw jest aranżowanych, majątek również jest rzeczą bardzo mile widzianą, nepotyzm kwitnie. Nic nowego wydaje się nie być poruszone w książce, a jednak perspektywa z jakiej czytelnik ma dane oglądać wydarzenia sprawia, że inaczej odbiera się je. Wybór formy pamiętnika pozwala z jednej strony na prawie dokumentalne przedstawienie rozgrywajacych się zdarzeń, z drugiej fabularny motyw nie przytłacza nadmiarem dat. Osią akcji jest osoba cesarzowej, jej zapiski są subiektywne, zawierają sympatie i antypatie oraz obraz świata, w jakim funkcjonuje żona Bonapartego.

Dla wielu temat poruszony przez Sandrę Gulland może wydawać się wyeksploatowany lub po prostu nudny, ale autorka umiejętnie przedstawiła fakty historyczne z punktu widzenia niezwykłej bohaterki. W ten sposób nie są tylko i wyłącznie suchymi wydarzeniami, lecz interesującymi sytuacjami, mającymi wpływ i na postacie znane i te pozostające w cieniu. Ostatnie lata życia pełne są sukcesów i porażek, spektakularna koronacja i upubliczniony rozwód, zwycięstwa i klęski dwojga ludzi, których połączyło uczucie i rozdzieliła racja stanu, a w tle rodzinne waśnie, rywalizacja i zamachy. Zapis codzienności, wciągającej swoistym kolorytem, w której polityka wpływa na osobiste szczęście i odwrotnie, było w niej miejsce na wielką miłość, zdrady i rozstanie. Subiektywna kronika życia niezwykłej kobiety i zapis historycznych chwil nie od strony dziejowej, lecz ich naocznego świadka, uczestnika i autora w jednym.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria
oraz
wyd. Bukowy Las